piątek, 29 maja 2015

Pieluszkowe must have

To będzie post o tym, co warto mieć, żeby zacząć przygodę z wielopieluszkowaniem. To będzie również post o tym, jak nie wykończyć się finansowo, kompletując pieluchową wyprawkę dla swojej pociechy.

PIELUSZKOWE MUST HAVE:



1. Pieluszki - jakie? http://matkimanatki.blogspot.com/2015/04/rodzaje-pieluch-wielorazowych.html

Według mnie najlepiej sprawdzaja się otulacze i kieszonki (czym się różnią, co do czego i dlaczego - w linku powyżej). Nie lubię AIO (all in one), bo długo schną, używam OS (one size), nie kupowałam specjalnych na pierwsze dwa miesiące, zresztą i tak zaczęłam pieluchować naturalnie dopiero w 6. tygodniu (ale Staś ważył wtedy niecałe 4 kg, więc w zasadzie był podobny do niemowląt w rozmiarze "newborn"). Spinałam po prostu OS (one size) najmocniej jak się da, do środka wkład i już. U nas to działało.
Ja na początek kupiłam 4 otulacze i 2 kieszonki, żeby zobaczyć, co i jak. Sprawdzało mi się i to, i to, więc dokupiłam jeszcze kilka, tak, żeby mieć po 5 - taki zestaw wystarczył mi na cały okres pieluchowania. na początku prałam co drugi dzień, a później co 3. Koszt takiego zestawu razem z wkładami z mikrofibry (2wkłady do każdej pieluchy) to: 5x30 + 5x33 = 150 + 165 = 315zł *. Można oczywiście kupić więcej, ale ja uważam, że to nie ma sensu, gdyż pieluchy zalegające w wiadrze i tak wypierzesz najdalej po 3 dniach, bo i tak będziesz prała, przy małym dziecku ciągle się pierze. Pieluchy można prać razem z ubrankami - pamiętajcie o tym.
Jeśli z jakiegos powodu nie odpowiada ci otulacz i zdecydujesz się na same kieszonki, to myślę, że warto mieć ich ok. 15. 10 to może być za mało, zwłaszcza na początku, kiedy pieluche zmienia się co 2h albo częściej. Jeśli natomiast decydujesz się na same otulacze, to analogicznie - można mieć ich mniej niż 10. Ja na początku, głównie ze względów ekonomicznych (bo choć nie urodziłam się w Krakowie, to spędziłam w  nim kilka lat i jestem Centusiem ;-), chciałam stosować tylko otulacze. Niestety (a w zasadzie stety) szybko odkryłam zalety kieszonek i zdecydowałam się na mix. 

2. Wkłady - jakie? http://matkimanatki.blogspot.com/2015/04/wkady-do-pieluch-wielorazowych.html

U nas najlepiej sprawdzają się wkłady z mikrofibry lub bambusowe w kieszonkach i pieluchy tetrowe, flanelowe, frotowe (np. moja własnoręcznie uszyta formowanka) w otulaczach. Używam zwykle podwójnych wkładów, bo mój syn jest szczupakiem, dlatego wkładów kupiłam 2 razy więcej - 20 (kosztorys powyżej). Wkładów (w tym pieluch, formowanek itp.) warto mieć dużo, bo czasem 1 otulacz starcza nawet na cały dzień, a wkłady trzeba zmieniać często. Mój mąż używa wyłącznie wkładów, bo jest mu łatwiej, nie musi składać tetry, nic mu bokiem nie wyłazi itd. Używa ich zarówno do otulaczy, jak i do kieszonek. Mikrofibra może wysuszać skórę, dlatego nie poleca jej się trzymać przy pupie, u nas nie ma tego problemu. Pupa Stasia wszystko dzielnie znosi. Zatem opcja dla wygodnych to wkłady - do kieszonki mikrofibra, a do otulacza coś bardziej naturalnego, czyli np. bambus.

3. Poza tym można się zaopatrzyć w wiadro z przykrywką. Lub nie - ja mam takie bez przykrywki za 5 zł i żyję :-). Nie ma potrzeby kupować wiadra za 100 zł, spokojnie znajdziecie za ok. 20 (z przykrywką). Jeśli płuczesz każdą pieluchę w zimnej wodzie przed wrzuceniem jej do wiadra, to takie bez pokrywki też się sprawdza (my właśnie stosujemy taki system, o czym pisałam tu: http://matkimanatki.blogspot.com/2015/04/brudne-pieluchy-jak-je-przechowywac.html

4. Trzeba mieć coś do prania - w zależności od przekonań, czy zasobności portfela - mogą to być różne środki, od tych specjalistycznych przeznaczonych właśnie do pieluch wielorazowych po poczciwego Białego Jelenia. Można proszek zrobić samemu. Cenowo wszystko wychodzi podobnie, więc to bardziej kwestia przekonań. Można zamiast płynu do płukania (którego używanie jest zabronione) użyć olejku lawendowego czy eukaliptusowego, ładnie pachną i mają właściwości antyseptyczne, ale można się obyć bez. Należy pamiętać, żeby w składzie proszku czy płynu do prania nie było mydła, gdyż może ono zatłuszczać wkłady (zapychać pory), przez co tracą one chłonność. Gdyby jednak mydło znalazło się w składzie proszku, w którym już od jakiegoś czasu pierzecie, nie martwcie się - zawsze można zrobić namaczanie w płynie do naczyń i stripping (przepis tu: http://matkimanatki.blogspot.com/2015/04/stripping-i-inne-cuda-czyli-jak.html), albo, jeśli nie zauważyło się nic niepokojącego, zostawić wkłady w spokoju :-).

5. Suszarka na ubrania - wiem, wiem, każdy przecież ma w domu. Ja też miałam taką zwykłą, najzwyklejszą, ale trafiłam kiedyś w Lidlu na tę wspaniałą trzypoziomową suszarkę pionową, która zmieści wszystkie pieluchy i wkłady - uwielbiam ją :-). Hehehe, właśnie publicznie wyznałam miłość suszarce z Lidla - chyba czas na odpoczynek :-). Zdjęcie tu: http://fanlidla.pl/files/g/2__27126_6.jpg

6. Warto mieć też worek na mokre pieluchy - bardzo przydaje się w trasie (mam na myśli wszystkie te chwile, które spędzam z dzieckiem poza domem). Oczywiście można też wrzucić mokre pieluchy do reklamówki, ale kolorowy worek z pulem jest fajnym gadżetem, no i też go pierzemy, a nie wyrzucamy jak reklamówkę. Ja totalnie nie jestem gadżeciarą, ale akurat worki mnie zachwycają, no i przy okazji dbam o Matkę Ziemię.

7. Biodegradowalne papierki lub wkładki sucha pupa - też można mieć. Więcej na ten temat tu: http://matkimanatki.blogspot.com/2015/04/biodegradowalne-papierki-jednorazowe-i.html

Według mnie to lista najpotrzebniejszych rzeczy. Jak widać, pieluchowanie naturalne wcale nie musi być drogie, ale o tym szerzej w następnym wpisie. Powodzenia na zakupach!

* Kalkulacja ta dotyczy kieszonek i otulaczy typu one size i najpopularniejszych wkładów z mikrofibry (tych, których używam). Cena 1 szt. w zależności od marki, na którą się zdecydujesz, może wahać się między 30 a 80 zł, a czasem nawet więcej. Tańsze są tzw. chinki, czyli pieluszki produkowane w Chinach, droższe zaś polskie i inne europejskie. 

Uwaga! Uwaga! Konkurs na FB :)|

Link do konkursu tu: 
https://www.facebook.com/474820929334080/photos/a.483841418432031.1073741833.474820929334080/493949560754550/?type=1&theater
Zapraszam!


wtorek, 12 maja 2015

Jeszcze naturalniej, czyli o kieszonkach bambusowych

Kieszonki bambusowe, podobnie jak te mikropolarowe, z wierzchu pokryte są tkaniną z wodoodporną i oddychającą warstwą PUL. Różnią się od zwykłych kieszonek tym, że w środku wyłożone są niebieloną frotą bambusową (lekko żółtawy kolor, mięciutka w dotyku). Bambus ma wiele dobroczynnych właściwości – po pierwsze świetnie chłonie wilgoć (co ważne zwłaszcza przy wkładach), ponadto ma cechy antygrzybiczne, pochłania i neutralizuje nieprzyjemny zapach, a także ma właściwości termoregulujące, co oznacza, że w zależności od temperatury na zewnątrz – raz grzeje, a innym razem daje poczucie przyjemnej świeżości i chłodu. Pieluchy i wkłady z włókna bambusowego polecane są dla niemowląt, ponieważ nie powodują odczynów alergicznych (jak może to czynić mikrofibra). Schnie nieco dłużej niż zwykła kieszonka. Jest zwykle parę złotych droższa. Kieszonki bambusowej używamy tak samo jak normalnej kieszonki, czyli tej wyłożonem polarem, czy mikropolarem. W kieszonce umieszczamy wkład chłonny (lub 2 wkłady), zmieniamy całą, gdy kieszonka zostanie zasikana. 




Wkłady bambusowe – sztywniejsze są te z froty bambusowej, wydają się też grubsze, ale mają tyle samo warstw co bambusowo-wiskozowe (mięciutkie, bardzo przyjemne w dotyku). Schną nieco dłużej niż te z mikrofibry. Wkłady z bambusa mogą być stosowane w bezpośrednim kontakcie z pupą (patrz: właściwości tkaniny bambusowej powyżej), czyli np. w otulaczu (mikrofibra może odparzać, choć ja osobiście się z tym problemem nie zetknęłam). Dobre rozwiązanie na noc to kieszonka bambusowa lub mikropolarowa z dwoma wkładami z bambusa, który jest chłonniejszy niż inne wkłady. W kieszonce bambusowej czuć, że jest mokro.





niedziela, 10 maja 2015